Mam dwa ukochane gadżety do pielęgnacji pięt. Jeden na leniwe dni a drugi na te dni, kiedy mam ochotę fizycznie się wyżyć. Oba są tak samo skuteczne i tak samo delikatne.
Różnią się jedynie ceną. I to bardzo.
Wersja na leniwe dni:
Elektryczny pilnik Scholl. Cena około 150 złotych (plus koszt wymienianych co jakiś czas baterii oraz koszt wymiennych głowic)
O pilniku pisałam TUTAJ **klik**. Nadal bardzo go lubię. Używam jedynie na sucho i jestem zadowolona z rezultatów.
Wersja na energiczne dni:
Manualny pilnik Gulivere. Polski produkt, cena 17 złotych 🙂 Można go sobie obejrzeć i zamówić TUTAJ. Ja swój dostałam od rodziców, którzy kupili go w którymś ze szczecińskich centrów handlowych (nie pamiętam w którym).
Jest rewelacyjny <3
Ma dwa rodzaje tarek (stron): gruboziarnistą do porządnego rozprawienia się ze zgrubiałym naskórkiem, oraz drobnoziarnistą, która pięknie wygładza i ‘szlifuje’ piętę. Jest mega skuteczny. Po doprowadzeniu obu stóp do porządku czuje się jak po treningu górnej części ciała 😉
Jest świetny w podróż, bo lekki i płaski- zajmuje niewiele miejsca.
Jeśli miałabym wybrać któryś z nich, to skłaniałabym się ku manualnemu pilnikowi Gulivere.
Jest tańszy, ma dwa rodzaje powierzchni ścierających, sama mogę kontrolować siłę nacisku (w elektrycznym pilniku Scholl zbyt mocny nacisk zatrzymuje rolkę ścierającą), szybciej doprowadza stopy do perfekcji. Plus mam gratisowy trening bicepsów, tricepsów i pelikanów 😉
Znacie któryś znich?
Buziaki!
22 komentarze
ja właśnie się miotam od brzegu do brzegu, czy zakupić scholla… Marzy mi się już od kilku dobrych miesięcy, ale jednak cena trochę mnie hamuje…
hmmm.. nie wiem co Ci radzić..
polecam oba, ale jak gdzieś znajdziesz Gulivere- bierz bo warto 🙂 i cena przyjazna 😀
Poszukam, choć jak się znam to Scholl gdzieś tam z tyłu głowy zostanie i sobie go "wychodzę" (czyli wejdę, zobaczę promocję i wychodzić już będę z Schollem ;P )
czyli w sumie już jesteś zdecydowana 😉
oba są dobre, mam nadzieję, że będziesz zadowolona 🙂
na to wychodzi, ale jeszcze próbuję zaprzeczać 😛
Muszę sobie kupić porządną tarkę w końcu 🙂
trzymam kciuki 😉
to ważny zakup 🙂
poszukam gdzies tego manualnego stacjonarnie:)
polecam 🙂 warto
Ja na ten pilnik Scholla się nie zdecydowałam i specjalnie mnie nie kusi..a nawet jest pod wrażeniem, że ludzie go kupują mimo swej wysokiej ceny 😉
Ja używam tarki Fushwol i spisuje się fajnie… generalnie nie mam większego problemu ze stopami więc pilnik i peeling wystarczy raz na jakiś czas.
ja wyrzucilam wszystkie tarki od kiedy mam Diamancel 20. Najlepsze tarelko pod sloncem:) do pilowania na sucho, noga po jak nowa:) bez 'zarysowan' wypolerowana, miekka, idealna.
Ja do pięt używam takiej małej tarki metalowej. Nie mam jakiś specjalnych problemów z rogowaciejącym naskórkiem pięt, ale raz w tygodniu podczas kąpieli na mokro usuwam tym pilnikiem naskórek i u mnie się świetnie sprawdza.
Bardzo długo myślałam nad schollem, ale cena mnie odstraszyła no i na razie tak zostało. Fajnie wiedzieć o tym pilniku 🙂
Scholl zabija ceną:(
moja mama ma ten z Scholla i bardzo sobie chwali 🙂
Chyba się skuszę na manualną tańszą wersję <3
scholl jednak nie na mój próg cenowy, ale ten tańszy czemu nie
nie pomyślałam o takiej tarce z rączką 😀 ależ ułatwienie 😛
Ja niedawno kupiłam podobną tarkę do tej z Gulivere – coś rossmannowego za 5 złotych – i też jestem zadowolona 😉 W Scholl nawet mogłabym zainwestować, gdyby w tej cenie były już wymienne głowice, a to średni interes, kiedy co kilka miesięcy trzeba znowu dopłacać…
A ja uwielbiam rossmanowy pilnik
Mam ten pilnik od Scholla i jestem z niego bardzo zadowolona 🙂
Recenzja tutaj: http://szafazapachow.blogspot.com/2015/01/jak-scholl-dba-o-moje-stopy.html
Czytałam o tym elektrycznym schollu, wiele osób odradzało więc nie kupiłam go. 🙂