..a potem nawet troszkę szczypie.
Tak właśnie działa rozgrzewająca maseczka z węglem drzewnym Bioré. Dostałam ją w którymś z pudełek kosmetycznych. Jako że ostatnimi czasy mam bardzo nasilone maseczkowe potrzeby- korzystam z moich ogromnych zapasów (czas najwyższy).
Lubię malutkie próbki maseczkowe- nakładam całą zawartość na twarz i nie muszę przechowywać pozostałości (do których zazwyczaj i tak nie wracam). Lubię jak maseczki ładnie pachną- o wiele przyjemniej się ich wtedy używa. Lubię jak maseczki mają jakieś ukryte moce i efekty specjalne 😉 ta bardzo, bardzo, bardzo się rozgrzewała. Lubię jak nie trzeba trzymać mazideł na twarzy dłużej niż kilka minut- ta maseczka potrzebowała na działanie jednej minuty 😀
Bardzo dużo lubienia.
Ogólne wrażenia pozytywne. Prawdopodobnie nie kupię pełnowymiarowego opakowania, bo w życiu nie uda mi się go zużyć. Malutkie saszetkowe maseczki w zupełności mi wystarczają.
![]() |
zupełnie malusieńkie opakowanie |
![]() |
opis i instrukcja obrazkowa |
![]() |
konsystencja ciepłego błotka |
![]() |
uśmiecham sie tutaj ze wszystkich sił- tak wyglądam w poniedziałek wieczorem 😀 |
![]() |
niezastąpione w zmywaniu maseczek- bawełniane chusteczki BeBeauty z Biedronki |
Na poprawę humoru:
Buziaki!
3 komentarze
Brzmi całkiem fajnie, ale ja z moją naczynkową cerą wolę nie ryzykować 😉
Lubię takie jednorazowe maseczki 🙂 Ale niestety na rozgrzewającą bym się nie zdecydowała, miałabym bunt na twarzy 😀
Też lubię jednorazowe maseczki, bo można je wszędzie ze soobą zabrać i zajmuja niewiele miejsca:) Uśmiech na piatkę:)