Zdziwiłam się kiedy pierwszy raz wpadły mi w ręce. Balsamujące chusteczki? Ciekawostka. Po krótkim zastanowieniu zdecydowałam się że je kupię. Wybrałam dwa zapachy, Blood Orange i Tahitian Gardenia.
Oto co o nich sądzę..

niewielkie opakowanie z wygodnym otwarciem/zamknięciem

30 nawilżających chusteczek

tył opakowania i krótki opis

zamknięcie/otwarcie spełnia swoje zadanie i szczelnie chroni zawartość przed wysuszeniem

chusteczki wyglądają tak jak wszystkie inne nawilżane chusteczki, są białe i wilgotne 😉 mają przyjemny zapach (jak na Pacificę przystało)

jedna chusteczka jest w stanie ,doprowadzić do porządku’ stosunkowo niewielką powierzchnię skóry.. w moim przypadku jedna sztuka wystarcza na ‘nawilżenie’ jednej ręki- od ramienia do dłoni, albo połowy nogi-od stopy do kolana

skóra po kontakcie z chusteczką jest bardzo delikatnie odświeżona i nawilżona, nie ma żadnej nieprzyjemnej warstwy ani uczucia lepkości.. nawilżenie utrzymuje się jakiś czas, ale nie oczekujmy cudów 😉 to tylko chusteczka a nie balsam czy masło do ciała..
Całkiem przydatna rzecz w torebce, ale w sumie można ją zastąpić miniaturką ulubionego balsamu czy masła do ciała 😉
Zaspokoiłam swoją ciekawość i raczej się nie zdecyduję na ponowny zakup tego typu chusteczek.. Zostanę przy miniaturkach balsamów, które zajmują mniej miejsca w torebce i zdecydowanie lepiej radzą sobie z nawilżaniem skóry.
Buziaki!