Każdy ma swoją listę rzeczy, które chciałby w życiu, poczuć, przeżyć, doświadczyć i spróbować.
Po angielsku nazywa się to Bucket List (w internetach znalazłam polski odpowiednik jako ‘lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią’).
Jednym z wielu punktów na mojej Bucket List było spróbowanie dobrze przyrządzonych robaków. Na początek jakichś małych. Nie jestem aż takim hardkorem żeby od razu rzucać się na głęboką wodę i jeść turkucie podjadki albo żuki czy chrabąszcze wodne 😉
Dzisiaj miałam przyjemność uczestniczyć w meksykańskim obiedzie z okazji Dia de la Candelaria (odpowiednik polskiego katolickiego święta Matki Bożej Gromnicznej/ Ofiarowania Pańskiego). Meksykanie są bardzo wierzącym narodem i wszystkie święta obchodzą bardzo hucznie i z odpowiednią oprawą.
Oprócz przepysznych tradycyjnych meksykańskich potraw spróbowałam koników polnych.
Te, które jadłam były smażone na głębokim tłuszczu z dużą ilością suszonej papryki, soli i pieprzu. Przed podaniem zostały skropione sokiem ze świeżo wyciśniętej limonki.
Jak smakują koniki polne?
Są chrupiące, słone, troszkę pikantne od papryki i pieprzu, z wyraźnym posmakiem limonki.
Nie wiem jaki smak mają same w sobie. Dzisiaj czułam jedynie smak przypraw i delikatną chrupkość.
![]() |
Badzo bardzo ciekawe doświadczenie. Cieszę się, że miałam okazję zjeść coś tak dziwnego i zrealizować jeden z punktów z mojej listy.
Buziaki!